Archiwum 26 lipca 2019


lip 26 2019 Rozdział II
Komentarze (0)

 Już w lepszym humorze, po zjedzonym posiłku, weszła do dużej sali. Na środku były rozłożone czarne materace, wszędzie stały manekiny treningowe o wielkości dorosłego człowieka, a na jednej ścianie wisiała tablica, na której były jeszcze stare notatki napisane kredą.  W pokoju można było dostrzec  też  niewielkie stoliki, na których leżały poukładane  najróżniejsze noże, pistolety, granaty, kastety, paralizatory, a nawet japońskie nunczako. Ta kolekcja robiła wrażenie, zainteresowana nią była także chmara około 10 dzieciaków stojąca na środku tego wszystkiego. Chociaż można by nazwać ich już nastolatkami. Grupa, która jej przypadła miała teraz w większości 13 lat. 

W momencie, w którym ją zauważyli nastała cisza. Wzbudzała w nich respekt, podziw, może nawet strach. Każdy  znał jej historię albo słyszał chociaż jakieś plotki.

 Jak zaprogramowani wiedzieli, że mają się ustawić w szeregu, brali te same rzeczy do rąk co ona i naśladowali jej ruchy. Pracowali prawie w kompletnej ciszy, którą od czasu do czasu przerywały jej polecenia lub komentarze.  Po skończonych zajęciach uczniowie wyszli z sali, część schowała się za rogiem w cieniu, żeby poobserwować jak ona trenuje. K  nie miała na dzisiaj zaplanowanych ćwiczeń, ale zawsze jak była w tym pokoju lubiła chociaż przez chwile się rozruszać. Wzięła klika cienkich nożyków leżących na jednej półce i rzuciła po kolei każdym w stronę tarczy wiszącej na jeden ze ścian. Robiła to z taką lekkością jakby nie musiała w ogóle patrzeć w stronę swojego celu, żeby trafić. Tylko ona wiedziała jak wiele skupienia wkłada w każdy ruch i ile czasu zajęło jej wytrenowanie tej umiejętności.

- Też to opanujecie, jeśli będziecie ciężko pracować- powiedziała idąc w stronę tarczy, żeby zabrać noże.

Oczywiście odnosiła się do tych kliku schowanych za rogiem osób, widziała ich od samego początku. Przyzwyczaiła się do tego, że inni przyglądali jej się z zaciekawieniem. Po tych słowach reszta grupy uciekła zawstydzona.  Minęła ich Ada, jedna z agentek postawionych na podobnym szczeblu co K.  Weszła do pomieszczenia, żeby chwile poplotkować.

- Jak zawsze straszysz dzieciaki – zaczęła radośnie, rzucając przy tym nieskazitelny uśmiech.

- No i dobrze, nie przepadam za nimi, najchętniej wyszłabym stąd- K starała się odwzajemnić  uśmiech z marnym skutkiem.

- Ja wychodzę  na objazd po mieście,  chodź ze mną, każdemu przyda się trochę świeżego powietrza.

-Ehh, nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała, ale mam jeszcze zajęcia dzisiaj, poza tym Maciek wspominał coś o jakiejś pracy później- niechętnie odmawiała takiej propozycji, ale wiedziała, że nie ma zbyt dużego wyboru.

- Szkoda, dobrze że ja nie mam za dużo zajęć, oszalałabym tak nie wychodząc spod tej sterty kamieni.

Te słowa wcale nie pomogły K w nastawieniu do prowadzenia szkoleń. Znowu czuła się przybita poranną sytuacją. Pożegnała się krótko z Adą i poszła poukładać sobie w głowie co będzie musiała przekazać kolejnym adeptom na następnej lekcji.

agentka-1